Nie tylko dla fotomaniaków

Jest pani autorką wirtualnej wystawy Fotomania, prezentującej starą fotografię. Co oznacza ten termin?

Grażyna Grochowiakowa: Oznacza obiekty od czasu wynalezienia fotografii w latach 30. XIX w. do wybuchu
I wojny światowej. Cezura jest, oczywiście, umowna, a techniki różne.

Na wystawie znajdziemy same sepiowe i czarno-białe zdjęcia, wywoływane w tradycyjnej ciemni. Zdają się one mieć bardzo mało wspólnego ze współczesnym światem fotografii cyfrowej. Czy ogromny postęp technologiczny, który miał miejsce przez ostatnie sto lat w tej dziedzinie, nie spowodował jednocześnie jej dewaluacji?

Grażyna Grochowiakowa: Nie sądzę, postęp technologiczny w każdej dziedzinie tworzy nową jakość. Mnie się wydaje, że to bardzo cenna zdobycz, iż każdy może stać się artystą. Narzędzie – aparat – przestało stanowić barierę, a obróbka komputerowa pozwala każdemu stać się kreatorem. Fotografia, jako rejestrator natury, uwolniła malarstwo od obowiązku wiernego jej przedstawiania. Teraz, w związku z pojawieniem się nowych technik, sama przeżywa podobny przełom. Nadal jednak nie zdewaluował się realizm, i fotograficzny, i malarski. 

Dlaczego warto we współczesnych czasach posiąść umiejętność fotografowania? Czy nieruchomy obraz w XXI wieku może mieć jeszcze siłę oddziaływania?

Grażyna Grochowiakowa: Może to banalne, ale jestem przekonana, że podstawą każdej sztuki jest rzetelne rzemiosło. W przypadku fotografii, prócz obsługi sprzętu, trzeba nauczyć się patrzeć. Nie wystarczy widzieć. Maszyna za nas tego nie zrobi. Proszę zwrócić uwagę, że na konkursach fotograficznych nagradza się nie technikę, ale zaskakujące ujęcia. Wracając do drugiej części pytania, może. Proszę sobie po prostu wyobrazić, że z łóżka obserwujemy codziennie migające arcydzieło. Horror! Albo przepiękny obraz, statyczny, dwuwymiarowy, w którym coraz to odkrywamy kolejną głębię, skojarzenie, ukojenie. Szczęśliwie, możemy teraz robić zdjęcia łatwo i przyjemnie. Zwracam uwagę, że na wystawie prawie nie ma fotografii plenerowych. Dawne aparaty wymagały tak długiego czasu naświetlania, że „pozujące” elementy krajobrazu, ruchome w naturze, stawały się zamazane lub wręcz niewidoczne. Dlatego ówcześni fotografowie malowali plenery w atelier, czego na wystawie widzimy przykłady.

1  2

Późniejsze aparaty, przeznaczone do zdjęć plenerowych, były bardzo ciężkie, fotograf musiał dźwigać kilka kilogramów plus statyw.

3

Pokazanym aparatem można było wykonać „aż“ 12 zdjęć np. w Tatrach, zejść z gór, wymienić kasetę, znowu wspinać się z obciążeniem, by kontynuować sesję, z której część będzie zamazana, a połowa negatywów – stłuczona. A jednak było warto i nadal jest warto.

Wystawa Fotomania prezentuje szereg zdjęć osób zakochanych w Tatrach. Proszę powiedzieć nam słów kilka o tych, które są Pani najbliższe. Czy fotografie te mówią coś więcej o tych postaciach, poza przedstawieniem ich zewnętrznego wglądu?

Grażyna Grochowiakowa: Niestety, to tylko portrety, z przyczyn wspomnianych powyżej. Mam nadzieję, że mimo to interesujące. Na pewno bardzo ciekawe jest zdjęcie Sabały – jedno z najstarszych na tej wystawie. Mamy w Muzeum Literatury późniejsze, wyraźniejsze, na tle namalowanej hali, ale to jest świetnym portretem i tchnie autentyzmem. Jest znakomite zdjęcie Kazimierza Przerwy-Tetmajera, zwanego piewcą Podhala, którego twórczość inspirowały m.in. gawędy Sabałowe, jest portret Adama Asnyka, znanego z poetyckich opisów tatrzańskiego krajobrazu, malarza i taternika Walerego Eljasza-Radzikowskiego, Stanisława Witkiewicza – twórcy stylu tatrzańskiego w architekturze, Władysława Żeleńskiego – kompozytora uwertury W Tatrach, inspirowanej muzyką góralską, Stanisława Moniuszki – twórcy opery Halka, rozgrywającej się w scenerii górskiej, wreszcie – dziadka Andrzeja Kuśniewicza w stroju do górskiej wycieczki. Wśród późniejszych fotografii znajdziemy Henryka Sienkiewicza z dziećmi w Zakopanem i Andrzeja Struga z żoną, ministrem Praussem i przewodnikiem tatrzańskim w górach. Może ktoś rozpozna, na jakim stoją szczycie lub na tle jakich szczytów?

Puszczając na koniec wodze fantazji, proszę sobie wyobrazić, że jest Pani w górach na wycieczce, gdzieś na dnie plecaka leży dawny analogowy aparat z jedną tylko pustą klatką. Na jaki moment by Pani czekała, by ją wykorzystać?

Grażyna Grochowiakowa: Pewnie bym czekała, aż ruszy lawina, niedźwiedź wejdzie na szlak, rozpęta się burza z malowniczymi piorunami... Ale wtedy rzuciłabym się do ucieczki, gubiąc po drodze aparat.

_______________________________________________________________________________________ 

Serdecznie zapraszamy do wirtualnej podróży przez dawną fotografię ze zbiorów Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie. Wystawa prezentowana jest pod adresem: www.fotomania.muzeumliteratury.pl (wersja polskojęzyczna) www.photomania.muzeumliteratury.pl (wersja angielskojęzyczna)