Zlot "Tatry 2013" za nami!

W 2013 roku przypada 140-lecie powstania Towarzystwa Tatrzańskiego, nic dziwnego, że impreza miała miejsce w Tatrach.

Funkcję komandora Zlotu sprawował kol. Zdzisław Gardziel, jego zastępcą został kol. Edward Zajma. W imieniu Zarządu Głównego PTTK występowali koledzy Jacek Nowicki (WKG) oraz Jerzy Gajewski (Komisja Turystyki Górskiej ZG PTTK). W Zlocie wzięli udział przedstawiciele piętnastu Klubów Turystyki Górskiej, działających w Szczecinie, Zielonej Górze, Żarach, Kaliszu, Poznaniu, Ostrowie Wielkopolskim,  Bielsku-Białej, Opolu, Wrocławiu, Łodzi, Warszawie i Krakowie (oprócz organizatorów byli to:  koledzy Janusz Konieczniak (Koło Przewodników Tatrzańskich im. Macieja Sieczki) i Jerzy Kapłon (ZG i COTG PTTK), a także kol. Bogusława Chlipała (TPN, KPT im. M. Sieczki). Po Zakopanem oprowadził uczestników Zlotu kol. Bogdan Müller (Zarząd Hutniczo-Miejskiego O/ PTTK w Krakowie).

W programie Zlotu znalazły się, zgodnie z wieloletnią tradycją, prezentacje poszczególnych klubów, dyskusja na temat szans i kierunków rozwoju PTTK, tańce i ognisko, przede wszystkim zaś wycieczki górskie (z Roztoki do Doliny Pięciu Stawów Polskich i przez Świstówkę Roztocką do Morskiego Oka; z Roztoki na Rusinową Polanę).

Trzy dni pracy, wymiany poglądów i wędrówek podczas XXXIII Zlotu Klubów Górskich przyniosły nowohuckiemu środowisku turystów zrzeszonych w PTTK wiele satysfakcji. Wyróżnieniem ze strony Zarządu Głównego było już samo zlecenie KTG „Wierch” organizacji imprezy o charakterze ogólnopolskim. Przedsięwzięcie odniosło sukces. Zawdzięczamy go również życzliwości gospodarzy schroniska w Dolinie Roztoki, dzięki którym niczego nam podczas Zlotu nie brakowało: w lśniących czystością łazienkach o każdej porze była ciepła woda (i hydromasaż!), w kuchni turystycznej - wrzątek, lodówka i stanowiska do ładowania komórek, w świetlicy - Internet (dla uzależnionych lub zmuszonych do korzystania z poczty elektronicznej), a na stołach w jadalni... poemat kulinarny! Domowe wędliny, sałatki, wybór serów i serków, doskonałe obiadokolacje. I to, co najważniejsze - uśmiechy pracujących w schronisku Pań, cierpliwość wobec naszych wieczornych śpiewów i dyskusji. Dzięki nim czuliśmy się w schronisku w Dolinie Roztoki jak w domu - i pewnie wielu z nas tam powróci.

Olga Płaszczewska
KTG „Wierch”

A oto krótka fotorelacja: